Na pierwszą Modlitwę o Uzdrowienie Duszy i Ciała przyszłam dwa lata temu, pełna lęku i niepokoju. Od lat zmagałam się ze stanami depresji. Tak naprawdę na Msze przyszłam bez konkretnej intencji. Ja nie wiedziałam, o co prosić, ale ufałam, że Pan Jezus wie, co mi potrzeba.
Już po pierwszych modlitwach poczułam, że lęk, który był dla mnie “towarzyszem” codziennego dnia, mija. W czasie modlitw odczuwałam różne stany emocjonalne od silnego lęku do błogiego spokoju. Podczas tych modlitw przychodziły do mnie różne myśli, które uświadamiały mi, że wystarczy zaufać Panu Jezusowi i go szczerze poprosić o pomoc nawet w tych dla nas najdrobniejszych sprawach, a On jest w stanie nam pomóc. Ja nie do końca potrafię wytłumaczyć, co dokładnie się działo ze mną, bo to nie były jakieś spektakularne rzeczy, ale miałam przekonanie, że z moimi problemami nie jestem sama.
Chciałam dodać, że na Mszy i Modlitwie Uwielbienia uświadomiłam sobie, że ja mogę naprawdę prosić Pana Jezusa nawet o chleb powszedni jak tylko zaufam Mu całkowicie – i lawina poszła. Oddałam pod opiekę moją rodzinę Panu Jezusowi i od tej pory widzę “malutkie” cuda bardzo często.
Podam jeden przykład dla mnie najbardziej widoczny. Zachorowało nam dziecko i wydaliśmy naprawdę dużo pieniędzy na lekarstwa i moja babcia, która raczej nie rozdaje pieniędzy któregoś dnia zawołała mnie i dała mi 200 zł bez powodu, bez proszenia i bez wiedzy, że może nam być ciężko i taka sytuacja zdarzyła się dwa razy – ja znam moja babcię. Ona sama by mi tych pieniążków nie dała 🙂
Od czasu, gdy regularnie uczestniczę w Mszach o Uzdrowienie Duszy i Ciała czuję, że w trudach codziennego dnia nie jestem sama. Chwała Panu
Wiola