Pocieszona mama

Moja czwarta ciąża nie była łatwa. Trudności pojawiły się już na początku: brak zrozumienia i akceptacji ze strony niektórych osób z rodziny i otoczenia. Mimo, że mogłam liczyć na męża, dzieci i przyjaciół, to mimo wszystko czułam się tak, jakbym zrobiła coś strasznego dając nowe życie. Było mi przykro, że odbierano mnie tak, jakbym była nierozważna i nieodpowiedzialna.

Mówiłam Panu Bogu, że skoro podarował mi kolejne dziecko, to niech pomoże, żeby wszystko przebiegało prawidłowo. Przecież ja, jako matka, czułam się niezastąpiona w rodzinie. Przynajmniej tak wtedy uważałam.

Pan Bóg szybko odpowiedział mi na moją modlitwę, ucząc mnie pokory, pokazując, że inni dadzą sobie radę nawet, gdy mnie nie ma w pobliżu. W 7 tygodniu ciąży znalazłam się w szpitalu z powodu krwawienia i zagrażającego poronienia. Leżałam 2 tygodnie w szpitalu, potem leżałam w domu.

Teraz dziękuję Panu Bogu za ten czas, kiedy moje życie ograniczyło się do łóżka, do bycia uzależnionym od drugiej osoby. Podarowany mi został czas, którego najzwyczajniej mi brakowało. Częściej niż dotychczas kierowałam serce, myśli, duszę do Boga. Moje modlitwy stawały się bardziej gorliwe. Zaczęłam mieć czas na rozmowy z Bogiem, na refleksję, na zatrzymanie się i spojrzenie na swoje życie trochę inaczej. Było mi to potrzebne, bo w tym zawirowanym świecie zaczęłam zatracać to, co jest najbardziej istotne.

Niesamowity niepokój i strach o życie i zdrowie naszego nienarodzonego dziecka przeplatał się z radością, że znowu po raz kolejny mogę nosić pod sercem małego człowieka.

Gdy uwielbiałam Pana Jezusa podczas modlitwy o uzdrowienie duszy i ciała na Rojcy, zostałam wyjątkowo dotknięta Bożą łaską. Pan Bóg pobłogosławił kobietom w ciąży i ich dzieciom, zapewniając o swojej miłości, o pomyślnym dotrwaniu do końca. Poczułam wtedy ogromne ciepło ogarniające tylko mój brzuch, tak jakby Pan Bóg położył swoje ręce na to małe życie, które nosiłam w sobie. W jednej chwili moje obawy zniknęły. Uspokoiłam się. Przepełniła mnie miłość, radość, wdzięczność, wzruszenie. Oddałam wtedy moje dziecko Bogu, bo byłam przekonana, że to jest najlepsza i najpewniejsza rzecz, jaką mogę zrobić.

Chwała Ci Panie za to, że dałeś mi cudowne dzieci. Powierzyłeś mi je po to, bym przyprowadziła je do Ciebie, bym wychowywała je dla Ciebie Panie Boże.